Category Archives: Fredy Guarin

Kozioł ofiarny czy realne wzmocnienie? Guarin w Interze

Do Interu trafiło kolejnych dwóch Latynosów – Fredy Guarin oraz młodziutki Juan. Tym samym południowoamerykańska mniejszość u Nerazzurrich urosła do trzynastu przedstawicieli. O ile transfer Brazylijczyka to przedsięwzięcie z myślą o jutrze, o tyle Kolumbijczyk z Porto ma stanowić o sile środka pola Interu od zaraz. Podoła, czy nie podoła? O to samo pytają się i zaciekawieni Portugalczycy, i podnieceni Włosi. Zdania są podzielone. 

O Guarinie, a w zasadzie jego dolnych partiach, szczegółowo opowiadał nam kiedyś jeszcze nie tak dawno grający w Porto, Paweł Kieszek. W pamięci zapadł mu szczególnie widok monstrualnie wyrzeźbionych mięśni ud. Fakt faktem, Kolumbijczyk kopyto ma nietuzinkowe. Najdobitniej chyba sprawę z tego faktu zdaje sobie golkiper Marítimo, który chyba do dzisiaj dziękuje Bogu, że piłka po strzale Guarina przeleciała obok, a nie trafiła w niego samego. Niesamowite trafienie możecie obejrzeć klikając TUTAJ

„Gwiazda FC Porto przechodzi do Interu” – krzyczy nagłówek na Sport.pl. Hola, hola… Czy piłkarza, który rozegrał w tym sezonie siedem ligowych spotkań, z czego aż DWA w pełnym wymiarze czasowym wypada nazywać gwiazdą? Prawda. Guarin był fundamentem Porto, ale tego, które przed rokiem swoją szpachlą scementował Andres Villas-Boas. Dużo grał, sporo strzelał, nienajgorzej szło mu także kolekcjonowanie asyst. Obecny sezon natomiast powinien być dla niego samego osobistą porażką. Pomiędzy nim, a nowym trenerem Vítorem Pereirą, najzwyczajniej nie zaiskrzyło. Portugalczyk nie obdarzył go bezgranicznym zaufaniem, ale w sumie nie ma się co dziwić, bo i samemu Guarinowi daleko było do tej najbardziej optymalnej dyspozycji. Do tego wszystkiego doszła kontuzja, przez którą nie gra od początku listopada. Odpowiedzmy sobie sami. Czy Inter nie przygarnia przypadkiem kota w worku? – Jako człowiek bardzo w porządku, przykład. Jako sportowiec już nie koniecznie – podsumował go jeden z użytkowników na kibicowskim forum Smoków.

Image and video hosting by TinyPic

Sterownicy Beneamata nie są jednak półgłówkami i potrafili odpowiednio się zabezpieczyć. Na konto portugalskiej ekipy przelali bowiem tylko 1,5 miliona euro. To opłata za półroczne wypożyczenie. Gdyby się sprawdził, jest opcja pierwokupu za dopłatą kolejnych jedenastu baniek. Jeśli nie, wystarczy polubowny uścisk ręki i zabukowanie biletu powrotnego. Ryzyko jest minimalne, ale mimo wszystko niektórzy upatrują w tym transferze totalnej bezmyślności. – Wykorzystali miejsce dla obcokrajowca, sprowadzając zawodnika, który nie może grać w Lidze Mistrzów i przez ostatnie dwa lata w pierwszym składzie wybiegał zaledwie dwanaście razy – polemizuje Ivan Zazzaroni, ekspert telewizji Rai Sport.

Image and video hosting by TinyPic

Po wyjeździe Villasa-Boasa, posypała się nie tylko forma Guarina. Tak naprawdę to zaczęło psuć się wszystko. Nowemu trenerowi, chociaż umiejętności odmówić nie sposób, brakuje charyzmy i poklasku w szatni. Klasyczny syndrom Mourinho. Smoki nie grają może absolutnego piachu, ale nie jest to też z pewnością ta sama drużyna, która w ubiegłym roku pożerała wszystko, na co tylko miała ochotę. Porto odpadło z rywalizacji o Ligę Mistrzów oraz z pucharu Portugalii. Niebawem prawdopodobnie pożegna się także z Europa League. No chyba, że pokona Manchester City. W tabeli Ligi Zon Sagres są co prawda drudzy, ale do prowadzącej Benfiki tracą już pięć punktów, co niesamowicie drażni ich fanów. Kulminacja nastąpiła kilka dni temu, kiedy piłkarze Porto niespodziewanie przegrali wyjazdowe spotkanie z Gil Vicente. Między zawodnikami, a widzami, doszło nawet do rękoczynów. Lekarstwem na zło i swoistą bombonierką dla kibiców mają być transfery Lucho Gonzaleza oraz bramkostrzelnego Marca Janko. A Guarin? Jego odejście w pewnym sensie jest ofiarą za niepowodzenia całego klubu. Ojców ubiegłorocznego sukcesu – Villasa-Boasa oraz Radamela Falcao – w Porto nie ma już od kilku miesięcy. A ktoś beknąć musiał.

Sądząc po jego boiskowej charakterystyce, w Interze może okazać się jednak bardzo przydatny. Nie jest to typowy środkowy pomocnik. Bardziej długodystansowiec, z tych nie do zdarcia. Potrafi grać defensywnie, ale nie obce jest mu też ustawienie w okolicach środkowej linii boiska. O bombowym uderzeniu z dystansu wspomnieliśmy już na początku. Włoscy dziennikarze widzą w nim nowego Dejana Stankovicia.

Po odejściu Thiago Motty i trochę zapomnianego Sulleya Muntariego, oraz transferze Angelo Palombo, jedenastka Interu mogłaby wyglądać na przykład tak…

Image and video hosting by TinyPic

Co ciekawe, jeszcze tydzień temu praktycznie dopięte były jego przenosiny do Juventusu. Działacze Starej Damy w ostatniej chwili uznali jednak, że bardziej przyda im się boczny obrońca. A że mieli tylko jedno miejsce dla zawodnika spoza Unii Europejskiej, to padło na Martina Caceresa. Do końca okna transferowego pozostawało już bardzo niewiele, a Guarin tkwił na samym środku lodowiska. Ostatecznie trafił do Interu, choć przebąkiwał nawet o półrocznym powrocie do jednego z klubów ligi kolumbijskiej. To, czy okaże się transferowym hitem, czy kitem, głównie zależy od niego samego. Trener Claudio Ranieri raczej nie jest zwolennikiem podobnych wynalazków, lecz do transferu Guarina nie ma ponoć najmniejszych zastrzeżeń. Czas, start. Zegar tyka. Za niecałe pół roku dowiemy się, kto miał rację.