Archiwa blogu

Calcio gnijące od środka

Kibice włoskiej piłki są zachwyceni, bo Inter zdobył potrójną koronę. Ekipa Massimo Morattiego zawojowała piłkarską Europę i znacznie wzbogaciła się finansowo. W cieniu wypełnionych po brzegi skarbców, spektakularnych transferów i błysku fleszy znajdują się niższe włoskie ligi – począwszy od Serie B. Ba, cień to za mało powiedziane. Serie B i Lega Pro spoczywają gdzieś na ciemnym końcu Hadesu, a na powierzchni ziemi nikt nie słyszy ich wołania o pomoc.

Wszystko zaczęło się przed dwoma laty. Messina, po spadku z Serie A, zajęła przyzwoite, zapewniające spokój trzynaste miejsce w klasyfikacji końcowej Serie B. Przed rozpoczęciem nowego sezonu na jaw wyszły ogromne długi sycylijskiego zespołu i nie uzyskali oni licencji. Cała piłkarska Europa była w szoku. Klub stracił status profesjonalnego i widnieje dziś na piłkarskiej mapie Włoch tylko dzięki usilnym staraniom działaczy FIGC, którzy nie chcieli pogrzebać jego wieloletniej tradycji.  Ludzie zachodzili w głowę – jak klub z taką historią, takim potencjałem i jeszcze na dodatek z ogromnym, pięknym stadionem (40 000 miejsc) może grać w pół-amatorskiej lidze? W ubiegłym sezonie Giallorossi zajęli dwunastą lokatę w pierwszej dywizji Serie D (piąty poziom rozgrywek). To jednak jest dopiero wierzchołek góry lodowej.

Na miejsce Messiny szczęśliwie wskoczyło wówczas Avellino, które zajęło pierwsze miejsce gwarantujące spadek do trzeciej ligi. Jednak jak mówi stare porzekadło – co się odwlecze to nie uciecze. Po sezonie piłkarze z Kampanii zajęli przedostatnie miejsce i spadli z ligi. Żeby było jeszcze śmieszniej, przez zadłużenie przekraczające 4 miliony nie dostali licencji na grę w Lega Pro. Klub miał całkowicie zniknąć, jednak dzięki kibicom istnieje do dziś i podobnie jak Messina – walczy o byt w Serie D.

Jeszcze gorszy los spotkał Treviso, które tamten czarny dla włoskiej piłki sezon zakończyło za Avellino. Zespoł, który jeszcze w latach 2005-06 uczestniczył w rozgrywkach Serie A. W konsekwencji „niestabilności finansowej” zostali zdegradowani do Eccelenzy (6 poziom). Dobrą wiadomością jest, że w przyszłym sezonie zagrają już o klasę wyżej.

Najjaśniej z ukaranych po sezonie 2008-09 klubów wygląda dziś sytuacja Pisy Calcio. Drużyna z miasta legitymującego się słynną Krzywą Wieżą, wygrała w ubiegłym sezonie Serie D i awansowała nie o jeden, a aż o dwa poziomy wyżej. W nadchodzących rozgrywkach zobaczymy ich w pierwszej dywizji Lega Pro.

Myślicie, że to koniec? A skądże! Po ostatnim sezonie zdegradowanych do Serie D zostało kolejnych kilka zasłużonych klubów. Między innymi Mantova, Rimini, Arezzo i Perugia. Pytam zatem – gdzie są w tej sytuacji władze państwowe i federecja?

Niestety, włoska piłka klubowa, którą kibice błędnie utożsamiają wyłącznie z Serie A i Interem Mediolan, w środku jest znacznie czarniejsza i nie łudźmy się. Z powodu długów w przyszłym roku do niższych lig zostanie zesłanych kolejnych kilka zespołów i taki proces nie skończy się nigdy, jeśli rządzący nie wpadną na jakiś ciekawy pomysł.

Nie zajmuje się polityką, ale na litość Boską – pieniądze nie mogą rządzić piłką nożną! Włoskie kluby powinny pomagać sobie nawzajem, organizować jakieś imprezy charytatywne, cokolwiek… Inaczej w najbliższym czasie Serie D będzie tak przepełnione, że trzeba będzie tworzyć nowe dywizje. A stadiony, tak jak ten Messiny na zdjęciu, na długie lata zapomną o świetnej atmosferze i futbolu na wysokim poziomie.